Peru
Od 18. stycznia do 16. lutego 2008r.
|
Lecimy do
stolicy Inków
|
Wypad
do Peru to moja trzecia wizyta w Ameryce Południowej. Tym razem przyłączyłem
się do ekipy kaktusiarzy ze Śląska, która postanowiła odwiedzić kaktusy
rosnące wokół stolicy Inków - Cuzco. Oprócz roślin chcieliśmy także
odwiedzić zabytki starych, peruwiańskich kultur, w końcu nie samymi
kaktusami człowiek żyje.
Podróż rozpoczęliśmy w Berlinie. Stamtąd wylecieliśmy hiszpańskimi liniami
Iberia do Madrytu a następnie z Madrytu do stolicy Peru - Limy.
Nasz plan przewidywał podróż na południe przy brzegu oceanu spokojnego
sławną trasą Panamericana. Co jakiś czas planowaliśmy odbijać na wschód, w
góry aby powoli przyzwyczaić się do dużych wysokości. W ten sposób
chcieliśmy dojechać niemal do samej granicy z Chile. Następnie mieliśmy
przebić się przez Andy do jeziora Titicaca. Stamtąd planowaliśmy powrót w
stronę Limy już przez góry. W ten sposób powstała nasza południowa pętla.
Naszym celem było odwiedzić takie miasta i miejsca jak Nasca, Arequipa,
Montequa, Tacna, Puno, Cusco, Macchu Pichu, Ayacucho, Oroya i Matucana.
Jeśli pozostałoby nam nieco więcej czasu planowaliśmy dodatkowy wypad na
północ w kierunku Huaraz. Z kaktusów interesowały nas wszystkie rosnące w
Peru gatunki, jednak najbardziej chcieliśmy zobaczyć możliwie dużo kaktusów
kulistych i miniatur czyli rodzaje Matucana, Oroya, Islaya, Lobivia,
Pygmaeocereus, Neowerdermannia, Melocactus i Mila.
Lot przebiegł nadzwyczaj sprawnie. Zgodnie z planem dotarliśmy do stolicy
Peru. Na lotnisku wypożyczyliśmy Toyotę Corollę z automatyczną skrzynią
biegów. Peru to nieco bardziej cywilizowany kraj, większość zaplanowanej
przez nas trasy przebiegała po drogach asfaltowych, przynajmniej taką
mieliśmy nadzieję.
Zależało nam, by jak najszybciej opuścić stolicę kraju. Uważaliśmy to miasto
za mało bezpieczne. Pierwszy nasz nocleg wypadł na przedmieściach Limy. To
mało ciekawe rejony, z brzydkimi, często nieukończonymi zabudowaniami.
Dodatkowo ponure wrażenie robiła na nas pogoda. Prawie cały czas niebo było
zakryte mgłami, które wiatr przynosił znad oceanu. Nasz hotelik okazał się
domem publicznym ale jakoś bardzo nam to nie przeszkadzało, chyba tylko
pracownice były nieco zawiedzione, że interesuje nas wyłącznie pokój a nie
ich usługi. Dla nas ważne było, by było łóżko, na którym można się wyspać
oraz garaż, w którym bezpiecznie można zaparkować samochód. A to miejsce
spełniało znakomicie te warunki. Po długiej i ciężkiej podróży
potrzebowaliśmy dobrze się wyspać. Żadne harce nie były nam w głowie. |
|
Przedmieścia Limy
spowite ciemną mgłą. |
Omas i pierwszy
kaktus kulisty
|
Po noclegu z samego rana
pojechaliśmy Panamericaną na południe. Trasa wiodła tuż przy samym brzegu
oceanu. Pierwszy nasz kaktusowy wypad miał miejsce około 100km za Limą,
odbiliśmy na wschód w stronę miejscowości Omas. Poruszaliśmy się szutrową
drogą wiodącą przez koryto wyschniętej rzeki. Krajobraz był pustynny.
Wyłącznie piasek a czasem skały. Nie było kompletnie żadnej roślinności. Tak
księżycowy krajobraz widziałem po raz pierwszy w życiu. Po przejechaniu
dalszych 50km i zwiększeniu wysokości do około 800m n.p.m zaczęły pojawiać
się ślady roślinności oraz pierwsze kolumnowe kaktusy z rodzaju
Cleistocactus. W końcu, na kamiennym zboczu dostrzegliśmy pojedyncze
egzemplarze Islaya omasensis. |
|
Droga na
stanowisko Islaya omasensis, nasza toyota sprawowała się nad wyraz dzielnie. |
|
TB251.1
Islaya omasensis
Cata, Lima, Peru, 828m |
|
TB251.2 Cleistocactus
acanthurus ssp. pallatus
Cata, Lima, Peru, 828m |
|
Po powrocie nad brzeg
Oceanu Spokojnego dalej ruszyliśmy na południe. Krajobraz nadal był
księżycowy. Nie wiadomo gdzie kończyła się plaża a gdzie zaczynała pustynia.
Przy samym brzegu można było co jakiś czas spotkać kurze fermy. To stamtąd
pochodziło większość zjadanych przez nas kurczaków. |
Jedziemy w wysokie
góry - Huaytara
|
Dalej na południe
dotarliśmy do miasteczka Pisco z którego odbiliśmy w wysokie góry do
Huaytara. Nagle z poziomu morza wjechaliśmy na wysokość ponad 3500m n.p.m.
co odbiło się na naszym samopoczuciu. Wystąpiły typowe dla mnie oznaki
choroby wysokościowej. Opadłem z sił, zaczęła boleć mnie głowa i miałem
temperaturę. Trzeba było powoli zacząć się do tego przyzwyczajać. W czasie
podróży w góry uderzyło nas jak wraz ze wzrostem wysokości zmienia się szata
roślinna. Przy brzegu oceanu nie rośnie właściwie nic, chyba że jest to
dolina rzeki lub są to rośliny sztucznie nawadniane przez człowieka. Im
wyżej tym pojawia się coraz więcej roślin, na początku są to tylko kaktusy,
później inne sucholubne rośliny a na wysokości powyżej 2500m pojawiają się
drzewa. Najwyższa wilgotność jest na wysokości około 4000m ale tam już nie
ma drzew. Są tylko kaktusy, czasem jakieś krzewy i mnóstwo traw. W rejonie
Huaytara widzieliśmy przede wszystkim po raz pierwszy rodzaj Matucana,
oprócz tego widzieliśmy opuncje i trochę kaktusów kolumnowych. |
|
Widok z okna w naszym
hoteliku w Huaytara. Poranek przywitał nas gęstą mgłą. |
|
TB252.1
Matucana haynei fma cereoides
Huaytara, Huancavelica, Peru, 3618m |
Nazca
- zagadkowe rysunki widziane tylko z lotu ptaka
|
Po powrocie nad brzeg
oceanu odetchnęliśmy z ulgą. Skończyła się nasza choroba wysokościowa.
Pojechaliśmy dalej na południe. Tym razem naszym celem było miasteczko Nazca
i znajdujące się tam zagadkowe rysunki. Jest to system linii układających
się w różne kształty, najczęściej są to różne geometryczne figury jak
trójkąty lub trapezy a czasem są to wizerunki zwierząt lub roślin.
Poszczególne linie mają około metra szerokości i 20cm głębokości oraz nieraz
więcej niż 100m długości. Powstały przez usunięcie z powierzchni gruntu
ciemniejszego, czerwonego żwiru, który odsłania jaśniejszą, żółtą glebę.
Dzięki temu, że w rejonie Nazca praktycznie nie ma deszczów rysunki te mogły
pozostać nienaruszone przez setki lat a dziś są jedną z większych atrakcji
turystycznych Peru. |
|
Droga do Nazca, jak
zwykle całe niebo spowite było chmurami a w oddali widać było mgły. |
|
Samolot, którym
lecieliśmy by z góry obejrzeć sławne rysunki. |
|
Koliber |
|
Wieloryb |
|
Kondor |
|
Pająk |
|
Drzewo i
ręce a nad nimi wieża widokowa.
Oczywiście pojechaliśmy do Nazca nie tylko, by oglądać z samolotu sławne
rysunki. Przede wszystkim interesowały nas kaktusy. Ponieważ przy samym
brzegu oceanu jest zbyt sucho, by cokolwiek mogło rosnąć musieliśmy pojechać
na wschód, w góry. Udało się nam zobaczyć wiele ciekawych kaktusów. Okazało
się, że Peru to kraj wyjątkowo obfitujący w kaktusy kolumnowe. Oprócz
"patyków" udało się nam również zobaczyć rodzaj Melocactus, co było dla mnie
wyjątkowym przeżyciem. Na dużych wysokościach, ponad 3700m n.p.m. trafiliśmy
na pierwsze lobiwie. Znów doświadczyliśmy jak bardzo zmienia się flora wraz
ze wzrostem wysokości. Melokatusy rosły wyłącznie na wysokościach
1000-1500m, powyżej 3000m to królestwo matukan, lobiwii i oreocereusów. |
|
TB253.3 Haageocereus
pseudomelanostele ssp. turbidus
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1107m |
|
TB253.3 Haageocereus
pseudomelanostele ssp. turbidus - pąk
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1107m |
|
TB253.4 Neoraimondia
arequipensis ssp. roseiflora
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1107m |
|
TB253.4 Neoraimondia
arequipensis ssp. roseiflora - kwiat
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1107m |
|
TB254.1
Melocactus peruvianus
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1502m |
|
TB254.2 Cumulopuntia
sphaerica
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1502m |
|
TB254.3
Weberbauerocereus rauhii
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1502m |
|
TB254.3
Weberbauerocereus rauhii - pęd
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1502m |
|
TB254.4 Cleistocactus
clavispinus fma ferrugineus
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1502m |
|
TB254.7 Armatocereus
procerus
Nazca - Huallhua, Ica, Peru, 1502m |
|
TB255.2 Oreocereus
leucotrichus fma ritteri
Huallhua - Lucanas, Ayacucho, Peru, 3686m |
|
TB255.3 Cumulopuntia
ignota
Huallhua - Lucanas, Ayacucho, Peru, 3686m |
|
TB256.1
Matucana haynei ssp. hystrix
El Vado, Ayacucho, Peru, 3959m |
|
TB257.1
Lobivia tegeleriana v. incuiensis
El Vado, Ayacucho, Peru, 3740m |
|
TB257.5
Austrocylindropuntia exaltata
El Vado, Ayacucho, Peru, 3740m |
|
Prawdopodobnie hybryda
Matucana x Oreocereus
El Vado, Ayacucho, Peru, 3740m |
Dalsza podróż brzegiem oceanu na południe - Marcona, Atiquipa i Atico
|
Z Nazca pojechaliśmy
dalej Panamericaną na południe. Wydawało się nam, że przy samym brzegu
oceanu nie mamy szans na znalezienie żadnych roślin, bo przecież tam jest
zbyt sucho na jakąkolwiek wegetację. Nie doceniliśmy jednak możliwości
kaktusów i ich umiejętności przetrwania w ekstremalnie trudnym klimacie.
Okazało się, że sama mgła znad oceanu wystarczy, by te rośliny egzystowały.
Na zupełnie suchych stokach kilkukrotnie udało się nam odnaleźć islaje i
haageocereusy. W korycie tymczasowej rzeki w pobliżu Atico trafiliśmy
również na stanowisko miniaturowego rodzaju Pygmaeoceres. Co za frajda
zobaczyć takie roślinki w naturze! |
|
Podróż Panamericaną na
południe, droga wiedzie przez zupełne pustkowie. |
|
TB258.1 Islaya bicolor
San Juan, Ica, Peru, 328m |
|
TB259.1 Islaya
islayensis
Chala, Arequipa, Peru, 166m |
|
TB259.2 Haageocereus
chalaensis
Chala, Arequipa, Peru, 166m |
|
Stanowisko
Pygmaeocereus bylesianus wciśnięte między brzeg Oceanu Spokojnego a stoki
wysokich Andów. |
|
TB260.1 Pygmaecereus
bylesianus
Atico, Arequipa, Peru, 69m |
|
Jedyna zielona
przestrzeń to sztucznie nawadniane pola uprawne w dolinach rzek. Tylko w
tych miejscach można było spotkać ludzkie osady i zieloną przestrzeń. |
|
Dalej przebijamy się
przez pustkowia. Tylko tymczasowe rzeki z gór i mgła znad oceanu mogą
dostarczyć w te rejony jakąkolwiek wilgoć. |
|
TB261.6 Islaya
copiapoides
Las Calaveritas, Arequipa, Peru, 220m |
Arequipa - z upalnej
pustyni w ośnieżone górskie szczyty
|
Jadąc na południe
dotarliśmy do prowincji Arequipa. Jej stolica o tej samej nazwie była
kolejnym naszym celem. Miasto leży na wysokości 2300m n.p.m. Nas oczywiście
interesowały kaktusy, a te rosną jeszcze wyżej. Znów musieliśmy wspinać się
naszym autem w górę, do wysokości 3700m n.p.m. Tym razem celem był rodzaj
Arequipa, obecnie zaliczany do Oreocereus, chcieliśmy zapolować także na
lobiwie, które rosną w górach wokół miasta. Zaskoczyła nas obfitość innych
rodzajów kaktusów w tym rejonie. Były to przede wszystkim rodzaje kaktusów
kolumnowych oraz wiele miniaturowych opuncji. Ponieważ to już trzecia z
kolei nasza wspinaczka tak wysoko choroba wysokościowa nie dawała się nam
już tak we znaki. Owszem, sił nadal brakowało ale głowa już tak nie bolała i
temperatura też była w normie. To był znak, że zaaklimatyzowaliśmy się. |
|
Widok na ośnieżone
szczyty wokół Arequipa. Śnieg zalega na wysokościach powyżej 5000m n.p.m. |
|
TB262.1 Lobivia pampana
Yura - Pampa de Arrieros, Arequipa, Peru, 3235m |
|
TB262.2 Oreocereus (Arequipa)
hempelianus
Yura - Pampa de Arrieros, Arequipa, Peru, 3235m |
|
TB262.4 Corryocactus
aureus
Yura - Pampa de Arrieros, Arequipa, Peru, 3235m |
|
TB262.5
Corryocactus brevistylus
Yura - Pampa de Arrieros, Arequipa, Peru, 3235m |
|
Weberbauerocereus
weberbaueri
Yura, Arequipa, Peru, 3021m |
|
TB263.3 Cumulopuntia
ignota
Yura - Pampa de Arrieros, Arequipa, Peru, 3235m |
|
TB263.4 Cumulopuntia
corotilla
Yura - Pampa de Arrieros, Arequipa, Peru, 3235m |
|
TB263.5 Tunilla
soehrensii
Yura - Pampa de Arrieros, Arequipa, Peru, 3235m |
Znów nad brzegiem
oceanu - Islay
|
Po odwiedzeniu lobwii
wokół Arequipa znów wróciliśmy nad ocean. Tym razem pojechaliśmy do
miejscowości Islay, skąd swoją nazwę zaczerpnął rodzaj Islaya. Koniecznie
musieliśmy tam dotrzeć, by obejrzeć pierwszą opisaną z tego rodzaju roślinę
w jej naturalnym środowisku. |
|
Naturalnee stanowisko
Islaya grandiflorens. Rośliny rosną właściwie tuż przy samym brzegu Oceanu
Spokojnego |
|
TB267.1 Islaya
grandiflorens
Islay, Arequipa, Peru, 180m |
|
TB267.2 Haageocereus
decumbens
Islay, Arequipa, Peru, 180m |
Kolejny skok w góry
- Moquegua i Torata
|
Nasze plany zakładały
dalszą podróż na południe. Po przejechaniu kolejnych 150km znów
rozpoczęliśmy podróż na wschód, w góry. Tym razem interesowały nas miasta
Moquegua i Torata. W ich rejonie chcieliśmy odnaleźć formy Lobivia pamapana.
Udało się nam również trafić na sporo opuncji i kaktusów kolumnowych.
|
|
TB269 2 Cumulopuntia
ignescens
Torata - Chillichua, Moquegua, Peru, 3917m |
|
TB270.1 Lobivia pampana
fma glaucescens
Torata - Chillichua, Moquegua, Peru, 4074m |
|
Weberbauerocereus_weberbaueri fma torataensis
Torata, Moquegua, Peru, 2605m |
|
Weberbauerocereus_weberbaueri fma torataensis - kwiat
Torata, Moquegua, Peru, 2605m |
Ostatnia nasza droga
na południe - Tacna
|
Po wizycie w Moquegua
powróciliśmy w pobliże Oceanu Spokojnego i ruszyliśmy na południe, do Tacna.
To najdalej wysunięta na południe część naszej podróży. Dalej jest już
granica z Chile. Przemierzaliśmy wyjątkowo niegościnne rejony. Tylko
sporadycznie udawało się nam odnaleźć pojedyncze kępy mocno wysuszonych
haageocereusów. Co ciekawe w tak niegościnnych warunkach te rośliny
potrafiły kwitnąć i owocować. |
|
Nigdy nie
przypuszczałem, że na takim pustkowiu są w stanie rosnąć kaktusy. Mimo
niesamowitej suszy i spiekoty rośliny wyglądające na martwe były w stanie w
tym samym czasie kwitnąc i owocować. Coś niesamowitego! |
|
Haageocereus
decumbens - kwiat
Camiara, Tacna, Peru, 802m |
|
Haageocereus
decumbens - dojrzały owoc
Camiara, Tacna, Peru, 802m |
Przedzieramy się
przez Andy do jeziora Titicaca - Tacna, Tarata i Canderave
|
Od Tacna jechaliśmy
coraz wyżej. Ostatecznie zostawiliśmy brzeg Oceanu Spokojnego w dole. Od
tego momentu nie zjechaliśmy poniżej 3000m. W Tarata skończył się asfalt.
Dalej, do Canderave musieliśmy jechać drogą szutrową. Teren trudny ale za to
udało się nam zobaczyć wiele ciekawych roślin. Przede wszystkim urzekła
nas Browningia candelaris, którą widzieliśmy między Tacna a Tarata. Udało
się nam znaleźć stanowisko prawdziwej peruwiańskiej perełki czyli
Neowerdermannia chilensis ssp. peruviana. To wyjątkowe rośliny praktycznie
niespotykane w kolekcjach. Oczywiście było także mnóstwo kaktusów
kolumnowych oraz lobiwie. |
|
TB271.1
Neowerdermannia chilensis ssp. peruviana
Tarucachi, Tacna, Peru, 3412m |
|
TB271.2
Oreocereus (Arequipa) hempelianus
Tarucachi, Tacna, Peru, 3412m |
|
TB271.3
Oreocereus leucotrichus fma ritteri
Tarucachi, Tacna, Peru, 3412m |
|
Browningia
candelaris
Quilla, Tacna, Peru, 2571m |
|
Zabytkowy
kościół w Tarata, dalej już nie było asfaltu. |
|
Urokliwa
lokalizacja Canderave, dookoła wznosiły się ośnieżone szczyty. |
|
TB274.1
Lobivia pampana forma
Candarave, Tacna, Peru, 3862m |
|
Droga w
kierunku jeziora Titicaca na wysokości 4500m n.p.m. |
Jezioro Titicaca i
Puno
|
Po przebiciu się przez
Andy dotarliśmy do jeziora Titicaca. Stało się to dokładnie na granicy
peruwiańsko-boliwijskiej w miasteczku Desaguadero. Nagle przypomniał mi się
rok 2006 i ostatnia moja podróż do Boliwii. Odczułem prawdziwe dejavu. Nagle
Peru stało się Boliwią. Znów wszędzie byli wyłącznie Indianie w swoich
charakterystycznych kolorowych strojach. Ponownie na ulicach zapanował
nieporządek, po drogach przemieszczały się zmęczone wiekową eksploatacją
ciężarówki. Poczuliśmy, że nagle wkroczyliśmy w świat potomków Inków.
Wokół jeziora nie spotkaliśmy zbyt wielu kaktusów. W tym rejonie występują
obficie dwa gatunki lobiwii: L.pentlandii i L.maximiliana, oprócz tego rosła
tam wszędobylska Cumulopuntia ignescens. |
|
TB276.1
Lobivia pentlandii
Desaguadero, Puno, Peru, 3859m |
|
Brzeg
jeziora Titacaca - 3836m n.p.m.
Po dotarciu do miasta Puno postanowiliśmy odpocząć jeden dzień od trudów
podróży. W wolne przedpołudnie popłynęliśmy niewielkim turystycznym
stateczkiem na pobliskie pływające wyspy. Jest to lokalna ciekawostka.
Kiedyś rzeczywiście na tych wyspach mieszkały rodziny rybaków utrzymujące
się z połowów ryb. Dziś jest to właściwie wyłącznie atrakcja turystyczna i
to całkiem nieźle sprzedająca się. Było miło, spokojnie i kolorowo. |
|
Miejscowa
młodzież gra w siatkówkę |
|
Pływające
wyspy zamienione zostały w turystyczny jarmark. Była okazja kupić kilka
ładnych gadżetów na pamiątkę. |
|
Dzieci
domagały się drobnych. Popełniłem kardynalny błąd i jednemu z maluchów
wręczyłem drobną monetkę. Resztę pobytu na wyspie spędziłem uciekając przed
zgrają dzieciaków domagających się pieniędzy. Dopiero łódka przycumowana do
nabrzeża uratowała mnie. Tam dzieciaki nie mogły się przedostać i odpuściły.
Odradzam bliższy kontakt z miejscowymi dziećmi. Mimo, że bardzo ładne to
niestety nieładnie pachną. |
|
Zabytkowy kościół w Puno. Dobrze pamięta czasy hiszpańskiej konkwisty. |
|
Handlarka z napojami i słodyczami. Takie straganiki na kółkach stoją
praktycznie na każdej ulicy w Peru. |
Droga na północ -
Juliaca, Ayaviri i Sicuani
|
Znad jeziora Titicaca
ruszyliśmy na północ. Naszym celem było Cuzco - dawna stolica imperium
Inków. Znów musieliśmy wspiąć się wysoko w góry, najwyższa przełęcz położona
była na wysokości 4300m n.p.m. Po drodze ponownie widzieliśmy wiele
stanowisk Lobivia maximiliana, udało się nam również zobaczyć kilka miejsc,
gdzie rosła Austrocylindropuntia flocossa.
Po przejechaniu przełęczy dojechaliśmy do Sicuani. Nagle klimat uległ
zmianie. Z dość suchego, takiego jak w Boliwii i wokół jeziora Titicaca
zmienił się w wilgotny. Powietrze stało się parne, na niebie pojawiło się
dużo chmur, często padał deszcz a wszystko wokół stało się zielone. Taka
aura towarzyszyła nam teraz przez wiele setek kilometrów. Martwiliśmy się
czy aby w takim wilgotnym klimacie mamy jeszcze szansę zobaczyć jakieś
kaktusy. Na szczęście nasze obawy okazały się płonne. W rejonie na północ od
Sicuani kaktusy nie zawiodły. Było ich wszędzie pod dostatkiem.
|
|
Przełęcz w Vilcanota w
drodze do Sicuani, w oddali ośnieżone szczyty to wysokości powyżej 5000m
n.p.m. |
|
TB280.1
Lobivia maximiliana
Calapuja, Puno, Peru, 3866m |
|
TB282.4
Austrocylindropuntia flocossa fma tephrocactoides
Abra La Raya, Cusco, Peru, 4287m |
|
Dojechaliśmy
do Sicuani, stało się nagle wilgotno, słońce znikło za chmurami. Na skałce
po lewej stronie rosła Lobivia maximiliana v. sicuainensis, forma
przejściowa między gatunkami L.maximiliana i L.hertrichiana. |
|
TB283.1
Lobivia maximiliana v. sicuaniensis
Sicuani, Cuzco, Peru, 3575m |
Cuzco - dawna
stolica Inków
|
W końcu dotarliśmy do
Cuzco. To turystyczne centrum Peru. Poczuliśmy się jak w Europie. Wszędzie
mnóstwo turystów z całego świata. Postanowiliśmy poświęcić jeden dzień na
rundę wokół miasta w poszukiwaniu kaktusów. Udało się nam znaleźć sporo
lobiwii. Rosły w ciekawych miejscach. Poszukiwania roślin utrudniała nam
pogoda. Praktycznie padało przez cały dzień. |
|
Widok z
jednego ze stanowisk Lobivia hertrichiana. |
|
TB284.1
Lobivia hertrichiana
Andahuaylillas, Cuzco, Peru, 3193m |
|
TB284.2
Corryocactus erectus
Andahuaylillas, Cuzco, Peru, 3193m |
|
TB286.1
Lobivia hertrichiana
San Salvador, Cuzco, Peru, 3090m |
|
TB287.1
Lobivia hertrichiana fma incaica
Pisac, Cuzco, Peru, 3104m |
|
Zabytkowe
ruiny inkaskiej warowni. Nieopodal tych ruin znaleźliśmy niewielkie
stanowisko Lobivia maximilana v. corbula. |
|
Na
stanowiskach kaktusów trafiały się i takie niespodzianki. Mimo dużej
wysokości (3800m n.p.m.) ziemia wokół Cuzco jest bardzo żyzna. Dlatego nawet
najmniejszy jej skrawek wykorzystuje się do uprawy roślin. Najczęściej są to
ziemniaki. W końcu Peru to ojczyzna tych roślin. |
|
TB289.1 Lobivia
maximiliana v. corbula
Cusco, Cuzco, Peru, 3830m |
|
Cuzco położone jest w
kotlinie. Z pobliskich gór rozpościera się fantastyczny widok na miasto. |
|
Stary
hiszpański kościół. |
|
Katedra w
Cuzco zbudowana jest na fundamentach inkaskiej świątyni. |
Wizyta w Machu
Picchu, najlepiej zachowanym mieście Inków
|
Będąc w Cuzco nie można
nie odwiedzić Machu Picchu czyli najlepiej zachowanego miasta Inków.
Wycieczka do ruin zajmuje cały dzień, jest kosztowna (~150$) i trochę
męcząca ale naprawdę warto. Dojazd do miasta możliwy jest wyłącznie
pociągiem, który jest wyjątkowo drogi i kosztuje 120$. Dojeżdża się nim do
miejscowości Aguas Calientes, położonej 500m poniżej ruin. Następnie
piechotą lub autobusem należy dojechać do zaginionego miasta i po opłaceniu
biletu wstępu można dostać się do niesamowitego miasta Inków. |
|
Dolina
królów a w niej Urubamba będąca jedną ze źródłowych rzek Amazonki. |
|
Tym
pociągiem dojechaliśmy do Aguas Calientes. Wszędzie było mnóstwo Indian
handlujących pamiątkami. Trzeba przyznać, że nie sprzedawali tandety, były
to ładne pamiątki, warte zakupu. |
|
Rzeka
Urubamba przepływa tuż pod Machu Picchu. W czasie naszej wizyty woda miała
wyjątkowo wysoki poziom. Wystarczy dodać, że dwa lata później ta sama rzeka
pozrywała wszystkie mosty oraz uszkodziła linię kolejową do sławnych ruin.
Wielu turystów utknęło w tym pięknym zakątku na długie tygodnie bez jedzenia
i pitnej wody. |
|
Widok ogólny na
zaginione miasto. To ujęcie występuje na większości pocztówek. |
|
Wg
naszego przewodnika mieliśmy bardzo dużo szczęścia. Standardowo o tej porze
roku (a był to początek pory deszczowej) Machu Picchu praktycznie przez 24h
spowite jest chmurami i pada tam deszcz. A nam przez 4 godziny, bo tyle tam
byliśmy , trzy razy chmury rozrzedziły się na tyle, że można było zrobić
zdjęcia a nawet raz, na chwilę wyszło słońce. |
|
Miasto w 55%
jest zrekonstruowane. Oryginalne mury stanowią tylko 45% całości. To, co
zostało uzupełnione to kamienie połączone zaprawą z ziemi i mchów.
Oryginalne mury składają się wyłącznie z kamieni, które są tak idealnie
dopasowane do siebie, że nie potrzebują żadnej łączącej ich zaprawy. |
|
Nie
mogłem odmówić sobie takiego ujęcia. |
Podróż na północny
zachód od Cuzco - Abancay i Andahuaylas
|
Po zwiedzeniu Machu
Picchu pojechaliśmy w dalszą podróż. Tym razem kierowaliśmy się na Ayacucho.
Początkowo droga była dobrej jakości ale wraz z oddalaniem się od głównego
miasta asfalt ustąpił zwykłej drodze szutrowej, której jakość zaczęła się
pogarszać. Droga przez góry nie była łatwa, często zmieniała się wysokość a
także wilgotność otaczającego nas klimatu. Tym razem było nieco inaczej niż
od strony Oceanu Spokojnego. Tutaj na wschodzie była Amazonia. Im
zjeżdżaliśmy niżej tym wody było więcej. Na wysokościach rzędu 1500m n.p.m.
właściwie nie przestawało padać. W tak wilgotnych rejonach praktycznie nie
było szans na znalezienie jakichkolwiek kaktusów kulistych. U wrót dżungli
miały szanse rosnąć jedynie duże kaktusy kolumnowe. Wyłącznie na większych
wysokościach mieliśmy szanse na spotkanie kaktusów kulistych, które w
tamtych rejonach były prawdziwym rarytasem. W Andahuaylas trafiliśmy na
pierwsze stanowiska rodzaju Oroya. Tuż przed samym Ayacucho udało się nam
znaleźć jedno stanowisko samopylnej Lobivia tegeleriana. Mimo braku kaktusów
widzieliśmy wiele innych ciekawych roślin. Na wysokościach powyżej 4000m
udało się nam spotkać wiele bardzo ładnych miniaturek, których nazw nie znam
do dziś. |
|
Zjeżdżamy w
dół doliny, by przekroczyć rzekę. |
|
Typowy,
górski, peruwiański krajobraz. Bezkresne góry i miniaturowe poletka w każdym
możliwym miejscu. |
|
Wysokogórskie
miniaturki. |
|
Wysokogórskie
miniaturki. |
|
Wysokogórskie
miniaturki. |
|
Wysokogórskie
miniaturki. |
|
Wysokogórskie
miniaturki. |
|
Andahuaylas nocą. |
|
TB291.1
Oroya peruviana
Uripa, Apurimac, Peru, 3938m |
|
W wilgotnych
rejonach mieliśmy szansę spotkać jedynie duże kaktusy kolumnowe. |
|
Pająk
wielkość dłoni przechodził przez naszą drogę. Zatrzymaliśmy auto i
wysiedliśmy, by go sfotografować. Nawet się nami nie przejął i dostojnie
kontynuował swój spacer. |
|
Browningia
hertlingiana fma viridis
Chincheros, Apurimac, Peru, 2078m |
|
Tak wygląda
droga po górskich płaskowyżach. Na wysokości 4000m rosną wyłącznie trawa
oraz mchy. Czasem jest szansa spotkania jakiś kaktusów ale muszą być to
skały, które zapewnią odpowiednią przepuszczalność podłoża. |
|
TB292.1
Lobivia tegeleriana
Ocros, Ayacucho, Peru, 3012m |
Rejon Ayacucho
|
Po kilku dniach
spędzonych w wilgotnych górach dotarliśmy do Ayacucho. Nagle klimat się
zmienił. Zrobiło się upalnie i sucho. Ayachucho to królestwo kaktusów
kolumnowych. Wszędzie otaczały nas przedstawiciele takich rodzajów jak
Cleistocactus, Oreocereus (dawna Morawetzia), Browningia (dawny Azureocereus)
czy Corryocactus. Było tam mnóstwo dużych opuncji, w tym uprawiana jak i
dziko rosnąca Opuntia ficus-indica. Niestety trafiliśmy tam tylko na jeden
gatunek kaktusa kulistego. Była to piękna i rzadko spotykana w kolekcjach
Lobivia zecheri. |
|
Typowo kaktusowy
krajobraz wokół Ayacucho. |
|
TB293.1
Lobivia zecheri
Ayacucho, Ayacucho, Peru, 2615m |
|
Opuntia
ficus-indica
Ayacucho, Ayacucho, Peru, 2534m |
|
Na szutrowych drogach
nasze auto sprawowało się znakomicie. |
|
Browningia (Azureocereus)
hertlingiana
Huanta, Ayacucho, Peru, 2331m |
|
Browningia (Azureocereus)
hertlingiana - pęd
Huanta, Ayacucho, Peru, 2331m |
|
Fantastyczne, kaktusowe krajobrazy. Można by tutaj kręcić westerny. |
|
Cleistocactus pacnacanthus
Huanta - Mayocc, Ayacucho, Peru, 2206m |
|
Cleistocactus
pacnacanthus - kwiat
Huanta - Mayocc, Ayacucho, Peru, 2206m |
|
Corryocactus
ayacuchoensis
Huanta - Mayocc, Ayacucho, Peru, 2206m |
|
Corryocactus
ayacuchoensis - kwiat
Huanta - Mayocc, Ayacucho, Peru, 2206m |
Prowincja
Huancavelica
|
Z Ayacucho pojechaliśmy
dalej, przez góry na północny zachód. Tym razem naszym celem były rejony
prowincji Huancavelica. Chcieliśmy tutaj odnaleźć stanowisko Lobivia
wrightiana. Nauczeni doświadczeniem wiedzieliśmy, że musimy znaleźć miejsca
na wysokości rzędu 3000-3300m, które nie będą zbyt wilgotne i muszą być
bogate w skały. W takich rejonach mogliśmy liczyć na odnalezienie tej
roślinki. Niestety większość dróg, jakimi poruszaliśmy się wiodła na
wysokościach rzędu 1500-2000m, gdzie mogliśmy znaleźć wyłącznie kaktusy
kolumnowe. Dopiero w rejonie miejscowości Izcuchaca droga zaczęła się
wznosić. Gdy dotarła do wysokości 3000m zaczęliśmy rozglądać się za skałami.
Na jednym z takich miejsc znaleźliśmy Lobivia wrightiana, śliczną miniaturkę
o jasno fioletowych kwiatach. |
|
Standardowa peruwiańska
droga przez góry. Czyli kręte serpentyny a chmury pod nami. |
|
Most na rzece w
Izcuchaca. |
|
TB294.1 Lobivia
wrightiana
Izcuchaca, Huancavelica, Peru, 3349m |
|
TB294.2
Oreocereus (Morawetzia) doelzianus ssp. calvus
Izcuchaca, Huancavelica, Peru, 3349m |
Zagłębie rodzaju Oroya - Juaja, Tarma, La Oroya
|
Po zwiedzeniu stanowiska
Lobivia wrightiana pojechaliśmy dalej na północny zachód. Naszym celem było
miasto Huancayo. Po drodze mijaliśmy piękne kaktusowe tereny położone na
właściwiej wysokości - około 3000m n.p.m. obfitujące w różne skały. Niestety
nie udało się nam znaleźć żadnych kaktusów kulistych. Rosły tam wyłącznie
austrocylidropuncje. Dopiero po przejechaniu miasta Juaja trafiliśmy w
rejony, w których praktycznie na każdym kroku występował rodzaj Oroya.
Roślin było mnóstwo, były bardzo zmienne, o różnym ubarwieniu zarówno cierni
jak i pędów. Czasem trafiały się nam również rośliny z rodzaju Matucana.
Rejon obfitujący w kaktusy skończył się za miasteczkiem Tarma, w połowie
drogi do La Oroya. Trochę nas to zdziwiło, że wokół miasta od którego wziął
nazwę cały rodzaj Oroja praktycznie nie można było znaleźć żadnego kaktusa.
Sama La Oroya to wyjątkowo brzydkie miasto górnicze, które opuściliśmy tak
szybko, jak tylko się dało. |
|
Kolorowy festyn w Juaja. |
|
Malownicza
droga przez stanowiska różnych form Oroya peruviana, na pierwszym planie
uprawa popularnego w tamtych rejonach bobu. |
|
TB297.1 Oroya peruviana
fma. acollana
Lomo Largo, Junin, Peru, 4166m |
|
TB297.2
Austrocylindropuntia flocossa
Lomo Largo, Junin, Peru, 4166m |
|
Widok ze stanowiska
Oroya na miasteczko Tarma. |
|
TB298.1 Oroya peruviana
fma neoperuviana
Tarma, Junin, Peru, 3237m |
|
TB298.2 Corryocactus
squarrosus
Tarma, Junin, Peru, 3237m |
|
TB298.3
Trichocereus tarmaensis
Tarma, Junin, Peru, 3237m |
|
Droga do La Oroya. Mimo
skalistych terenów tutaj nie udało się nam znaleźć ani jednego kaktusa. |
|
Centrum La Oroya -
postanowiliśmy nie nocować tutaj, tylko od razu jechać dalej. |
|
Za La Oroya
jest najwyższa przełęcz, którą udało się nam pokonać. To ponad 4800m n.p.m.
Baliśmy się nie tylko o nasze zdrowie ale również o moc silnika w naszym
samochodzie. Na szczęście udało się przejechać tak wysoko bez dodatkowych
niespodzianek. |
|
Kopalnia
Morococha na wysokości 4800m. Teraz mogliśmy już jechać tylko w dół. |
Przez Matucana w
stronę Limy
|
Po przekroczeniu
przełęczy w Morococha skierowaliśmy się na południowy zachód do Limy. Z
wysokości prawie 5000m w ciągu jednego dnia zjechaliśmy do brzegu oceanu
pokonując dystans prawie 5km w pionie. Znów doświadczyliśmy silnie
zmieniającego się krajobrazu wraz ze zmianą wysokości. W rejonie Matucana
trafiliśmy na stanowisko Matucana haynei. To kolejna peruwiańska miejscowość
od której nazwano rodzaj kaktusa. Jadąc w dół, w pobliżu Limy trafiliśmy na
pierwsze stanowiska rodzaju Espostoa. Udało się nam również znaleźć bardzo
mało znaną roślinę czyli Austrocylindropuntia pachypus. Po raz pierwszy
trafiliśmy także na rodzaj Mila. Są to miniaturowe kaktusy kolumnowe, które
rosną w kępach i kwitną wyłącznie na żółto. Sporo kaktusów ładnie kwitło.
Urzekły nas zwłaszcza kwiaty kleistokaktusów. |
|
TB301.1
Matucana haynei
Chicla, Lima, Peru, 3862m |
|
TB302.2
Aramatocereus matucanensis
Matucana, Lima, Peru, 2294m |
|
TB302.6
Trichocereus peruvianus
Matucana, Lima, Peru, 2294m |
|
TB303.3
Austrocylindropuntia pachypus
Callahuanca, Lima, Peru, 1526m |
|
TB303.5
Cleistocactus acanthrus ssp. faustianus
Callahuanca, Lima, Peru, 1526m |
|
TB303.5
Cleistocactus acanthrus ssp. faustianus - kwiat
Callahuanca, Lima, Peru, 1526m |
|
TB303.6
Haageocereus acanthurus
Callahuanca, Lima, Peru, 1526m |
|
TB303.6
Haageocereus acanthurus - kwiat
Callahuanca, Lima, Peru, 1526m |
Lima - z wizytą u
Karela Knizego
|
Późno w nocy
dojechaliśmy do Limy. Po wielu trudach udało się nam znaleźć hotel.
Następnego dnia czekała nas wizyta w kolekcji Karela Knizego - jednego z
ostatnich wielkich odkrywców kaktusów. Podziwialiśmy jego ogród, gdzie na
otwartej przestrzeni rosło mnóstwo kaktusów kolumnowych. W inspektach rosło
sporo kaktusów kulistych. Niestety z powodu ciągłego gorąca wszystkie
górskie kaktusy wyglądały na mocno umęczone takimi warunkami uprawy.
Właściwie 100% roślin kulistych wymagało szczepienia, by móc rosnąć. Nasz
gospodarz po oprowadzeniu po kolekcji zaprosił nas na obiad, w czasie
którego opowiadał nam o historii swoich kaktusowych podbojów.
|
|
Ogród Karela
Knizego |
|
Kolekcja
Karela Knizego, właściwie 100% roślin wymaga szczepienia na podkładkach,
które są w stanie znieść tropikalny upał przez 24h na dobę i 365 dni w roku.
W tej sytuacji nikogo nie dziwi, że jako podkładka dominuje Hylocereus
undatus. |
|
Nasz
gospodarz. |
Wypad na północ -
wizyta w Huaraz
|
Ponieważ mieliśmy kilka
dni zapasu postanowiliśmy pojechać na północ od Limy, do górskiego miasta
Huaraz. To dość daleko, prawie 1000km na północ. Ten wypad zajął nam całe 5
dni. Kolejny raz powtórzył się schemat podróży przy brzegu Oceanu Spokojnego
przez zupełne pustkowie. Następnie odbiliśmy na północny wschód w góry. I
ponownie wraz ze wzrostem wysokości zaczęły pojawiać się oraz zanikać różne
rodzaje kaktusów. Zatem na początku pojawiły się melokaktusy, później równie
ciepłolubne rodzaje Espostoa, Haageocereus, Armatocactus i Mila, następnie
Cleistocactus i Trichocereus, a na samej górze wyłącznie rodzaje Matucana,
Oroya oraz Ausrocylindropuntia. Rejon Huaraz to prawdziwe królestwo
nieskończonej ilości form Austrocylindropunia flocossa. Rejon ten również
obfituje w bardzo zmienną w tym rejonie Matucana haynei. Najpopularniejszym
kaktusem w tym rejonie z pewnością jest Oroya borchersii, której egzemplarze
na stanowiskach można liczyć nie w setkach ale w tysiącach.
|
|
Na początku
drogi do Huaraz. Upalnie i sucho. |
|
TB305.1
Melocactus peruvianus
Chasquitambo, Ancash, Peru, 730m |
|
TB307.1
Matucana haynei fma elongata
Conococha, Ancash, Peru, 3437m |
|
Oprócz
kaktusów widzieliśmy wiele innych wysokogórskich roślin. |
|
Kolejna
ciekawa miniaturka. |
|
Kolejna
ciekawa miniaturka. |
|
Nieznany mi
gatunek. |
|
TB312.2
Oroya borchersii
Huaraz - Pira, Ancash, Peru, 4084m |
|
TB315.1
Matucana haynei ssp. herzogiana
Huaraz - Pira, Ancash, Peru, 3943m |
|
TB315.2
Austrocylindropuntia flocossa fma punta-caillan
Huaraz - Pira, Ancash, Peru, 3943m |
|
TB318.3
Austrocylindropuntia flocossa fma atroviridis
Pachacoto - Conococha, Ancash, Peru, 3944m |
|
TB319.2
Austrocylindropuntia flocossa fma crispicrinita
Pachacoto - Conococha, Ancash, Peru, 3973m
W drodze powrotnej do Limy jeszcze raz spenetrowaliśmy poprzednio odwiedzone
rejony. Mimo, że nie natrafiliśmy na żadne wcześniej nie widziane przez nas
gatunki udało się nam zobaczyć wiele roślin obsypanych kwiatami. Kwitły
przede wszystkim rośliny z rodzaju Mila. Coś pięknego. |
|
TB320.2
Cleistocactus fieldianus
Raquia, Ancash, Peru, 2095m |
|
TB320.4
Opuntia pubescens
Raquia, Ancash, Peru, 2095m |
|
TB322.2 Mila
caespitosa
Chaucayan, Ancash, Peru, 1240m |
|
TB321.2 Mila
caespitosa cristata
Raquia, Ancash, Peru, 1924m |
|
TB322.3
Espostoa melanostele
Chaucayan, Ancash, Peru, 1240m |
|
TB322.3
Espostoa melanostele - pseudocefalium
Chaucayan, Ancash, Peru, 1240m |
|
TB322.4
Haageocereus pseudomelanostele
Chaucayan, Ancash, Peru, 1240m |
|
TB322.4
Haageocereus pseudomelanostele - owoc
Chaucayan, Ancash, Peru, 1240m |
|
Droga
powrotna znów przebiegała przez ekstremalnie suche tereny. Gdyby nie droga i
linia wysokiego napięcia można by pomyśleć, że jesteśmy na pozbawionej życia
innej planecie. |
|
To już
ostatni widok na peruwiańskie wybrzeże. W oddali widać przedmieścia Limy.
Tym razem jest to rejon turystyczny więc mamy chwilę, by zatrzymać się w
hotelu, przepakować i przygotować się do długiej podróży powrotnej. |
Powrót do domu
|
Po przyjechaniu do
centrum Limy mieliśmy tylko kilka godzin na oddanie samochodu. Wszystkie
formalności załatwialiśmy na lotnisku więc nie było z tym najmniejszych
problemów. Samolot do Madrytu odleciał punktualnie. Z Madrytu do Berlina
także dolecieliśmy o czasie. W Berlinie przesiadłem się na nocny pociąg do
Gdańska, który w ciągu 8h dowiózł mnie do domu. Mimo dużego zmęczenia czułem
się świetnie po tak udanej wyprawie.
Podróż do Peru była, w mojej ocenie, dopiero rekonesansem tamtych rejonów.
Udało mi się zobaczyć niewielki procent peruwiańskich stanowisk lobiwii,
wiele rejonów nie zostało wtedy przez nas spenetrowanych. Ale też i nasza
ówczesna wiedza była dość ograniczona, nie mieliśmy tylu informacji i
danych, którymi dysponuję obecnie. Mocno ograniczała nas nieznajomość
terenu, tamtejszych realiów, doskwierał nam brak dobrych map. Sporo czasu
marnowaliśmy na poszukiwania właściwych dróg.
Mimo, że udało się nam zobaczyć bardzo wiele nadal mam niedosyt. Chciałbym
choć jeszcze jeden raz odwiedzić ten piękny kraj. Zwłaszcza, że Peru to nie
tylko kaktusy ale również ciekawe zabytki i piękne, górskie krajobrazy a
także niesamowita zmienności klimatu i szaty roślinnej - od pustyni przez
góry po równikowy las deszczowy. Jednego jestem pewny: na pewno jeszcze
kiedyś tam pojadę. |