Argentyna - Boliwia
Od 2. do 27. listopada 2005r.

Podróż do Nowego Świata

To pierwsza moja wyprawa do Ameryki Południowej. Po kilku latach starań udało załapać się na wyjazd organizowany przez Czechów. Do pięcioosobowego zespołu czeskiego dołączyły trzy osoby z Polski. Nie miałem zielonego pojęcia co to takiego wyjazd na kaktusowe stanowiska. Miałem ogromne marzenia zobaczenia możliwie wielu gatunków kaktusów w naturze. Liczyłem na to, że ta jedna i jedyna wyprawa w moim życiu pozwoli mi zobaczyć właściwie wszystkie rośliny rosnące w rejonach, do których wybieraliśmy.

Podróż była zaplanowana na dwa kraje, mieliśmy zwiedzić północną Argentynę i Południową Boliwię w niecałe cztery tygodnie. Ogromne przestrzenie, mnóstwo kaktusów tam rosnących i tylko cztery tygodnie by to wszystko zobaczyć.

Wylot był z Gdańska, zbiór wszystkich członków wyprawy następował we Frankfurcie. Następnie z Frankfurtu lecieliśmy do Buenos Aires z międzylądowaniem na tankowanie w San Paulo. Wykupiliśmy bilety w Lufthansie.

Po dotarciu do Buenos Aires jechaliśmy dalej autobusem do Salty, stolicy prowincji graniczącej z Bolwią. Tam miały na nas czekać zarezerwowane w wypożyczalni samochody. Gdy dojechaliśmy do Salty okazało się, że nasze rezerwacje na auta nie są ważne. Samochodów, którymi mieliśmy jeździć już nie było i musieliśmy  poszukać sobie nowych. Udało się nam znaleźć tylko samochody osobowe co zdecydowanie utrudniło nam całą podróż ponieważ mieliśmy wiele problemów z permanentnie przebijającymi się na szutrowych drogach oponami.
Widok na Buenos Aires z taksówki wiozącej nas z międzynarodowego lotniska na dworzec autobusowy.
Slumsy niedaleko dworca autobusowego.
Takim autobusem jechaliśmy do Salty, podróż zajęła nam 16 godzin, komfort był wyższy niż w samolocie.
Miasto Salta a wokół góry pełne kaktusów.
To nasze autko, które wypożyczyliśmy w Argentynie. To miał być nasz dom na najbliższy tydzień.

Argentyna
Quebrada del Toro - dolina byka

Trafiliśmy do Argentyny pod koniec pory suchej. Deszcze jeszcze nie zaczęły padać. Prawie wszystkie kaktusy były w końcówce okresu spoczynku. Często odnajdowaliśmy je głęboko zakopane w zeschniętej ziemi. Cała natura niecierpliwie oczekiwała na deszcze. Tylko roślinki o dużych zapasach wody były w stanie w tym czasie wydać kwiaty. Co ciekawe były to miniaturowe mediolobiwie oraz duże lobiwie z gatunku L.ferox.

Zaczęliśmy swoją przygodę kaktusową od Mekki wszystkich wielbicieli tych roślin czyli Quebrada del Toro. To tutaj swoje pierwsze kroki stawiał Walter Rausch (jego Rebutia xanthocarpa z tej doliny ma numer polowy WR001), przed Rauschem dolinę tę spenetrował Albert Vojitec Frič.

Nasz podbój doliny rozpoczął się noclegiem u jej wrót na polu namiotowym w Campo Quichano na wysokości 1510m. Następnego dnia spaliśmy już w San Antonio del los Cobres na wysokości 3760m n.p.m. Zatem w ciągu niecałych 24 godzin pokonaliśmy w pionie wysokość ponad 2200m, co nas, początkujących kaktusiarzy przyprawiło o poważny ból głowy, temperaturę oraz opadnięcie z sił, czyli prawdziwą chorobę wysokościową.

Celem naszym było obejrzenie w naturze przede wszystkim takich roślin jak Lobivia chrysantha, Rebutia einsteinii i trzech rosnących w Quebrada del Toro parodii.
Wrota do sławnej Doliny Byka, czyli Quebrada del Toro.
TB001.1 Echinopsis ancistrophora
Campo Quijano - Chorillos, Salta, Argentyna, 1763m
TB002.1 Parodia nivosa
Campo Quijano - Chorillos, Salta, Argentyna, 1875m
TB002.2 Rebutia xanthocarpa
Campo Quijano - Chorillos, Salta, Argentyna, 1875m
TB004.1 Parodia stuemeri
Chorrillos - Puerta Tastil, Salta, Argentyna, 2252m
TB007.1 Gymnocalycium spegazzini
Puerta Tastil, Salta, Argentyna, 2690m
TB007.2 Pyrrhocactus umadeave
Puerta Tastil, Salta, Argentyna, 2690m
TB008.1 Lobivia chrysantha
Santa Rosa de Tastil, Salta, Argentyna, 3110m
TB008.2 Parodia faustiana
Santa Rosa de Tastil, Salta, Argentyna, 3110m
TB009.2 Rebutia einsteinii
Santa Rosa de Tastil, Salta, Argentyna, 3062m
TB012.1 Lobivia ferox
Las Cuevas, Salta, Argentyna, 3778m
TB012.2 Lobivia formosa v. nivalis - dawny rodzaj Soehrensia
Las Cuevas, Salta, Argentyna, 3778m
TB012.3 Rebutia nigricans v. peterseimii
Las Cuevas, Salta, Argentyna, 3778m
San Antonio del los Cobres - pierwszy nasz nocleg na wysokości 3760m n.p.m.
Salar (Salinad Grandes) po drodze z San Antonio del los Cobres do Purmamarca. Jego długość to ponad 45km.

Quebrada de Humahuaca

Po trudnym noclegu w San Antonio del los Cobres pojechaliśmy do kolejnej kaktusowej doliny - Quebrada de Humahuaca. Czekały tam na nas różne gatunki lobiwii, parodii, rebucji i gymnokalicjum. Rozpoczęliśmy od noclegu w Tilcara, która położona jest na wysokości 2480m. To pozwoliło nam nabrać sił i chwilowo zapomnieć o chorobie wysokościowej. Próbowaliśmy odnaleźć legendarną Weingartia neumanniana ale niestety nie udało się to nam. Ale za to mieliśmy możliwość podziwiania innych kaktusów.

Od Tilcara pojechaliśmy na północ do miejscowości Humahuaca, następnie dalej, na zachód z Humahuaca do El Aguilar, by ostatecznie przenocować na granicy argentyńsko-boliwijskiej w miasteczku La Quiaca.
Przed nami droga na wschód przez Purmamarca do Quebrada del Humahuaca.
TB014.3 Rebutia pygmaea forma
Ronqui Angosto, Jujuy, Argentyna, 3762m
TB014.4 Rebutia euanthema
Ronqui Angosto, Jujuy, Argentyna, 3762m
Przygotowania do noclegu w Tilcara, spaliśmy pod namiotami nieopodal dyskoteki. Głośna muzyka towarzyszyła nam do godziny 5:00 nad ranem. Prawie nikt z nas się nie wyspał.
Wyprawa piesza doliną wyschniętej rzeki w poszukiwaniu kaktusów.
TB016.2 Gymnocalycium tilcarensis
Tilcara, Jujuy, Argentyna, 2659m
TB016.3 Parodia tilcarensis
Tilcara, Jujuy, Argentyna, 2659m
TB017.2 Parodia maassii - najpopularniejszy kaktus Ameryki Południowej
Humahuaca, Jujuy, Argentyna, 3050m
TB017.3 Trichocereus pasacana
Humahuaca, Jujuy, Argentyna, 3050m
TB018.2 Rebutia haagei
Humahuaca - El Aguilar, Jujuy, Argentyna, 3710m
TB018.4 Oreocereus trollii
Humahuaca - El Aguilar, Jujuy, Argentyna, 3710m
Zupełnie zniszczona opona w czasie jazdy po szutrowej nawierzchni. Dobrze, że nie uszkodziliśmy felgi. Oponę będzie trzeba kupić w Boliwii.

Rejon La Quiaca

Naszą bazą wypadową stała się La Quiaca. Po zakupieniu w Boliwii (niższe ceny) opony udało się nam uruchomić samochód. W samym La Quiaca tuż przy nowo budowanych domach odwiedziliśmy stanowisko typu Lobivia pugionacantha. Pojechaliśmy również na zachód od naszej bazy w kierunku Tafna, by odwiedzić stanowisko Yavia cryptocarpa.
Nasz hotel na granicy argentyńsko-boliwijskiej w La Quiaca.
Pierwsza nasza wizyta w Boliwii w przygranicznym miasteczku Villazon.
W Boliwii udało się nam kupić oponę, która ma szansę pasować do naszej felgi.
TB020.1 Lobivia pugionacantha
La Quiaca, Jujuy, Argentyna, 3468m
TB021.2 Rebutia steinmannii varieta
La Quiaca - Tafna, Jujuy, Argentyna, 3758m
TB022.2 Yavia cryptocarpa
La Quiaca - Tafna, Jujuy, Argentyna, 3733m

Podróż do Iruya

Następnego dnia postanowiliśmy pojechać do Iruya. Interesowały nas stanowiska lobiwii oraz rebucji. Udało się nam również znaleźć Neowerdermannia vorwerkii. Do samej Iruya nie dojechaliśmy ale po drodze widzieliśmy mnóstwo ciekawych roślin.
Kręta droga do Iruya.
TB025.1 Lobivia marsoneri
Iturbe - Iruya, Salta, Argentyna, 3518m
TB025.2 Lobivia ferox v. longispina
Iturbe - Iruya, Salta, Argentyna, 3518m
TB025.3 Neowerdermannia vorwerkii
Iturbe - Iruya, Salta, Argentyna, 3518m

Santa Victoria

Kolejny cel naszej podróży to położona na wschód od La Quaca miejscowość o nazwie Santa Victoria. To zagubiona w górach wioska do której wiedzie kręta i trudna droga przez wysokie przełęcze. Mieliśmy wątpliwości czy nasze osobowe auta będą w stanie tam dojechać. Po drodze na wysokości 4550m n.p.m. spadł śnieg, co dodatkowo pogorszyło warunki jazdy. Ale było warto. Udało się nam zobaczyć ciekawe gatunki z rodzajów Rebutia, Lobivia i Echinopsis.
Droga do Santa Victoria wiodła na dachu Argentyny.
Było bardzo zimno i spadł śnieg.
TB031.1 Echinopsis mamillosa v. kermesina
Santa Victoria, Salta, Argentyna, 2334m
TB032.1 Lobivia chrysochete
Rodeopampa, Salta, Argentyna, 3451m
TB032.2 Rebutia margarethae
Rodeopampa, Salta, Argentyna, 3451m
TB033.1 Lobivia chrysochete v. minutiflora
Tres Lagunas, Salta, Argentyna, 4388m
TB033.2 Rebutia atrovirens v. ritteri
Tres Lagunas, Salta, Argentyna, 4388m

Volcan

Po wizycie w Santa Victoria powoli kończyła się nasza przygoda z Argentyną. Wracając do Salty, by oddać samochód zatrzymaliśmy się jeszcze w Quebrada de Humauaca w miejscowości Volcan, by obejrzeć ciekawe stanowisko, gdzie razem rosną lobiwie, rebucje i parodie.
TB034.1 Lobivia haematantha v. rebutioides
Volcan, Jujuy, Argentyna, 2187m
TB034.2 Rebutia wessneriana
Volcan, Jujuy, Argentyna, 2187m
TB034.3 Parodia tumbayana
Volcan, Jujuy, Argentyna, 2187m

Boliwia
Tarija

Boliwia, w przeciwieństwie do Argentyny, przywitała nas deszczami na szczęście o niewielkiej intensywności. Dzięki pierwszym oznakom pory deszczowej spora część kaktusów była już we fazie kwitnienia lub wzrostu. Czasem udawało się znaleźć dojrzałe nasiona. Widać było, że powoli natura budzi się z zimowego odrętwienia i po okresie suszy zaczyna odradzać się życie.

Po zdaniu aut w Salcie udaliśmy się ponownie autobusem do La Quaca. Tam przekroczyliśmy granicę argentyńsko-boliwijską i z miasteczka Villazon chcieliśmy pojechać autobusem do dużego boliwijskiego miasta Tarija, które jest stolicą prowincji. Ponieważ nie było żadnego liniowego połączenia autobusowego za dnia z Villazon do Tarija postanowiliśmy wynająć dla potrzeb naszej ekipy cały autobus, by pojechać nim do naszego celu. Kosztowało nas to całe 120$ ale dzięki temu nasza podróż przebiegła szybko i sprawnie. W samej Tarija udało się nam znaleźć przytulny hotelik, który stał się naszą bazą wypadową na kilka najbliższych dni. Niestety, podobnie jak w Argentynie, nasze zarezerwowane auta nie czekały na nas. Zostały wypożyczone partiom politycznym, które wtedy prowadziły ożywioną kampanię wyborczą. Brak auta terenowego był dla nas poważnym problemem. Na trzy dni udało się nam wypożyczyć tylko jeden samochód, który mógł pomieścić pięć osób. Ponieważ było nas siedmiu dwóch z nas musiało podróżować na pace. Nie było to zbyt dobre rozwiązanie ponieważ prawie każdego dnia po południu padały w tamtym rejonie deszcze i osoby podróżujące na pace (w tym i ja) prawie zawsze wracały wieczorem mokre.

W rejonie Tarija interesowały nas przede wszystkim rebucje, zwłaszcza R.senilis oraz lobiwie i echinopsisy. Udało się nam również spotkać stanowisko najbardziej na południe występującej sulkorebucji, czyli S.tarijensis.
Pierwsze duże miasto w Boliwii - Tarija.
Nasz przytulny hotelik.
Auto, które udało się nam wypożyczyć na dwa dni. Musiało zmieścić się w nim 7 osób. Ja, jako najmłodszy wylądowałem na pace.
TB035.1 Echinopsis obrepanda
Cuesta de Sama, Tarija, Bolivia, 2784m
TB036.1 Sulcorebutia tarijensis
Cuesta de Sama, Tarija, Bolivia, 3301m
TB036.2 Rebutia minutissima
Cuesta de Sama, Tarija, Bolivia, 3301m
TB036.3 Rebutia fusca
Cuesta de Sama, Tarija, Bolivia, 3301m
TB037.1 Lobivia tiegeliana v. rubberima
Cuesta de Sama, Tarija, Bolivia, 2697m
TB038.1 Lobivia cardenasiana
Santa Ana - Junacas, Tarija, Bolivia, 2241m
TB040.1 Lobivia tiegeliana
Junacas, Tarija, Bolivia, 2259m
TB042.3 Rebutia heliosa varieta
Tambo, Tarija, Bolivia, 2373m

Padcaya

Po podróży na wschód od Tarija udaliśmy się na południe, do Padcaya. Chcieliśmy zwiedzić znajdujące się w tamtym rejonie stanowiska rebucji. Niestety pokrzyżowała nam plany silna ulewa. Nie zobaczyliśmy prawie żadnych kaktusów. Przemoczeni i zziębnięci wróciliśmy do Tarija.
Droga do Padcaya.
TB046.1 Lobivia cardenasiana
Padcaya, Tarija, Bolivia, 2154m
TB046.2 Echinopsis mamillosa
Padcaya, Tarija, Bolivia, 2154m
Zmęczeni, przemoczeni i zziębnięci w Padcaya. Cóż nam pozostało, tylko napić się piwa.

Rejon Iscayachi

Po trzech dniach poszukiwań udało się nam wypożyczyć dwa samochody terenowe i dzięki temu mogliśmy wyruszyć w dalszą podróż. Naszym celem było tym razem rejon Iscayachi. Nasze auto, stary i wysłużony Jeep Cherokee od samego początku sprawiał nam kłopoty. Brakowało oleju w silniku, wody w chłodnicy, były problemy ze sprzęgłem i pompą paliwową. Nie mniej czekały na nas kaktusy i to było naszym priorytetem.

W rejonie Iscayachi czekały na nas rebucje z podrodzaju Mediolobivia oraz lobiwie.
Nasze nowe stare auta przez hotelem (bardziej miejscem do spania) w Iscayachi.
Na stanowisku w Mendez.
TB047.1 Lobivia chrysochete v. tenuispina
Mendez, Tarija, Bolivia, 3681m
TB047.3 Rebutia pygmaea v. iscayachensis
Mendez, Tarija, Bolivia, 3681m

Cieneguillas

Z Iscayachi pojechaliśmy na północ do Cieneguillas. Tam czekała na nas niedawno opisana podziemna miniaturka - Parodia slabana.
Wyruszamy na podbój Cieneguillas.
TB048.1 Lobivia ferox v. longispina
Cieneguillas, Tarija, Bolivia, 3083m
TB048.3 Parodia slabana
Cieneguillas, Tarija, Bolivia, 3083m

Tomayapo

Następnym etapem naszej podróży było Tomayapo. Niedaleko tej miejscowości chcieliśmy zobaczyć legendarne Gymnocalycium armatum, co tym razem się nam udało.
TB049.1 Gymnocalycium armatum
Tomayapo, Tarija, Bolivia, 2849m
TB049.2 Parodia maxima
Tomayapo, Tarija, Bolivia, 2849m

Przełęcz między Impora a Tupiza czyli Mal Paso

Kolejnym celem naszej podróży była przełęcz łącząca Imporę z Tupizą, zwana Mal Paso, czyli w wolnym tłumaczeniu zła lub niebezpieczna przełęcz. W tym rejonie interesowały nas przede wszystkim rebucje, parodie i lobiwie. To jedno z ciekawszych kaktusowo miejsc w Boliwii. Na samym szczycie przełęczy udało się nam odnaleźć legendarną miniaturkę - Weingartia pygmaea.
Droga na Mal Paso, wokół rośnie mnóstwo ciekawych parodii.
Nocleg pod namiotami w górach, wszędzie pełno kłujących opuncji.
TB050.2 Weingartia cintiensis
El Puente, Chuquisaca, Bolivia, 2439m
TB051.3 Parodia camargensis v. prolifera
El Puente, Chuquisaca, Bolivia, 2427m
TB054.5 Rebutia pygmaea v. diersiana f. rutiliflora
Mal Paso, Chuquisaca, Bolivia, 3934m
Wijąca się przez Mal Paso górska droga, która miała nas zaprowadzić do Tupiza.
TB055.4 Weingartia pygmaea
Mal Paso, Potosi, Bolivia, 3977m
TB056.8 Cumulopuntia boliviana
Mal Paso, Potosi, Bolivia, 3661m
TB057.1 Lobivia pugionacantha v. culpinensis
Mal Paso, Potosi, Bolivia, 3707m
TB057.2 Lobivia formosa v. tarijensis
Mal Paso, Potosi, Bolivia, 3707m

Przełęcz między Cotagaita a Palca Grande

Z Mal Paso dojechaliśmy do Tupiza ale tylko na jeden nocleg. Następnego dnia rano pojechaliśmy na północ do Cotagaita. Następnie z Cotagaita przedarliśmy się przełęczą do Palca Grande. Po drodze udało się nam znaleźć ciekawe stanowiska parodii, lobiwii oraz weingarcji.
Zapomniane przez świat miasteczko Cotagaita.
Przełęcz między Cotagaita a Palca Grande.
TB061.1 Lobivia lateritia
Cotagaita - Higuera, Potosi, Bolivia, 2979m
TB061.2 Parodia optusa
Cotagaita - Higuera, Potosi, Bolivia, 2979m

Rejon Palca Grande - Camargo

Przez kilka najbliższych dni Palca Grande było naszą bazą wypadową na stanowiska kaktusowe. Gospodarzem pięknej hacjendy okazał się właściciel dużej wypożyczalni samochodód w La Paz, który jest dobrym znajomym naszych czeskich przyjaciół. Dzięki tej znajomości mogliśmy pozostać tam kilka najbliższych dni.

Pobliskie niewielkie miasteczko Camargo stanowiło całkiem niezłe zaplecze handlowo - usługowe, gdzie przez jakiś czas skutecznie udawało się nam reperować nasze niesprawne samochody. Z Palca Grande udaliśmy się na wschód do Culpina i Salitre, gdzie dojechać udało się nam dopiero za drugim razem. W drodze do Culpina w naszym samochodzie rozpadło się wspomaganie sprzęgła i mieliśmy poważny problem z powrotem do miejsca, w którym dałoby się go naprawić. Po powrocie z Culpina na jeden dzień pojechaliśmy na północ do Tacaquira.

Między Camargo a Palca Grande jest kilka ciekawych stanowisk parodii oraz weingarcji. Kilka z nich udało się nam zobaczyć.
Widok z pobliskiego zbocza na dolinę rzeki, w której położona jest Palce Grande.
Cała nasza ekipa w komplecie oraz nasz gospodarz z żoną.
TB062.2 Weingartia westii
Palca Grande, Chuquisaca, Bolivia, 2346m
Camargo - typowe boliwijskie miasteczko.
Ważne, by zjeść coś ciepłego - jadłodajnia w Camargo. Takich okazji w Boliwii nie można przepuścić.

Culpina - Salitre

Rejon Culpina to chyba najpiękniejsze miejsce na Ziemi dla każdego miłośnika kaktusów z Ameryki Południowej. Rosną tutaj niezliczone gatunki, odmiany i formy endemicznych parodii, lobwii, rebucji, echinopsisów i innych rodzajów kaktusów. Nam udało się być tam tylko jeden dzień a to zdecydowanie za krótko. Narobiliśmy sobie tylko apetytu na to piękne i niedostępne miejsce. Obiecaliśmy sobie koniecznie jeszcze tam kiedyś wrócić.
TB064.1 Lobivia pugionacantha v. salitrensis
San Pedro - Culpina, Chuquisaca, Bolivia, 3155m
TB066.1 Lobivia ferox
San Pedro - Culpina, Chuquisaca, Bolivia, 3139m
TB067.2 Echinopsis obrepanda
Salitre, Chuquisaca, Bolivia, 3016m
TB067.3 Rebutia albopectinata
Salitre, Chuquisaca, Bolivia, 3016m
TB067.5 Parodia subterranea f. ladae
Salitre, Chuquisaca, Bolivia, 3016m
TB068.1 Lobivia pugionacantha v. culpinensis
La Cueva, Chuquisaca, Bolivia, 3245m
TB068.4 Rebutia pygmaea v. friedrichiana
La Cueva, Chuquisaca, Bolivia, 3245m
TB068.6 Parodia subterranea
La Cueva, Chuquisaca, Bolivia, 3245m

Tacaquira

Ponieważ w czasie wojaży w rejonie Culpina jedno z aut uległo poważnej awarii (chłodnica) i wymagało naprawy część z nas postanowiła drugim sprawnym samochodem udać się na północ od Camargo w rejony miejscowości Tacaquira. Nie mieliśmy specjalnych planów co do rosnących tam roślin. Mieliśmy nadzieję znaleźć coś ciekawego. Udało się nam trafić na interesujące stanowiska lobiwii, parodii, weingarcji oraz rebucji. Jedna z rebucji, którą udało się tam znaleźć okazała się nowym, nieznanym dotąd gatunkiem. Dziś jest opisana jako Rebutia malochii.
TB070.1 Parodia camargensis
Tacacuira, Chuquisaca, Bolivia, 2629m
TB071.1 Lobivia lateritia v. rubriflora aff.
Tacacuira, Chuquisaca, Bolivia, 3156m
TB071.2 Rebutia fiebrigii v. cintiensis
Tacacuira, Chuquisaca, Bolivia, 3156m
TB071.5 Parodia otaviana
Tacacuira, Chuquisaca, Bolivia, 3156m
TB071.6 Trichocereus tacaquirensis
Tacacuira, Chuquisaca, Bolivia, 3156m
TB072.2 Rebutia malochii
Tacacuira, Chuquisaca, Bolivia, 3144m

Ponownie przełęcz z Impora do Tupiza czyli Mal Paso

Po zreperowaniu auta jeszcze raz wybraliśmy się do Tupiza. Konieczne było ponowne pokonanie przełęczy Mal Paso. Niestety tym razem zawiódł nasz Jeep Cherokee. Wysiadła pompa paliwowa i samochód pozostał w górach. Naprawa nie była możliwa. Pozostaliśmy tylko z jednym autem w Tupiza. Ponieważ pozostały nam ledwie dwa dni do odlotu samolotu właściwie oznaczało to koniec naszej podróży. Powoli pakowaliśmy się, by powrócić do Tarija skąd mieliśmy lot do Buenos Aires.
Ostateczna awaria naszego samochodu na Mal Paso. Zlewamy paliwo i jedziemy do Tupiza.
TB074.1 Lobivia lateritia v. rubriflora
Mal Paso, Chuquisaca, Bolivia, 3601m
TB075.3 Rebutia steinmannii forma
Mal Paso, Potosi, Bolivia, 3701m

Przejazd z Tupiza do Tarija, Yunchara

Mimo braku samochodu nie poddawaliśmy się. Postanowiliśmy nie jechać autobusem tylko wynająć auto z kierowcą, by ten przewiózł nas z Tupiza do Tarija. Kosztowało nas to nieco drożej (jakieś 120$) ale dzięki temu mogliśmy zatrzymać się w dowolnym miejscu by móc poszukać kaktusów. Dzięki temu udało się nam zwiedzić jeszcze kilka ciekawych kaktusowych stanowisk z parodiami, lobiwiami i rebucjami. W pobliżu koryta rzeki znaleźliśmy  miniaturkę o nazwie Blossfeldia liliputana. Najciekawszym rejonem były góry na wschód od Yunchara. Udało się nam odnaleźć stanowisko Lobivia pugionacantha v. cornuta. Wg mnie to jedna z piękniejszych boliwijskich lobiwii.
TB077.1 Blossfeldia liliputana
Tojo, Potosi, Bolivia, 2616m
TB077.2 Parodia fulvispina v. brevihamata
Tojo, Potosi, Bolivia, 2616m
TB078.2 Rebutia haagei v. crassa
Yunchara, Tarija, Bolivia, 3797m
TB078.3 Parodia maassii
Yunchara, Tarija, Bolivia, 3797m
TB079.1 Lobivia pugionacantha v. cornuta
Yunchara, Tarija, Bolivia, 3987m

Powrót do domu

Z Tarija przelecieliśmy lokalnymi liniami lotniczymi do Buenos Aires. Ponieważ mieliśmy jeden dzień zapasu udało się nam trochę zwiedzić stolicę Argentyny i uczcić naszą wyprawę obfitą kolacją. Następnego dnia rano czekał na nas samolot do Frankfurtu. Po 17 godzinach lotu byliśmy już w Europie. Po kolejnych 3 godzinach wróciliśmy do Gdańska. Tak minął nam prawie cały miesiąc w Ameryce Południowej.

Choć ta wyprawa nie była jakoś wyjątkowo spektakularna mam do niej sentyment do dziś. Na pewno dlatego, że było to pierwsze moje spotkanie z kaktusami w naturze. Oprócz tego było to niesamowite zderzenie z inną, nieznaną mi zupełnie do tej pory kulturą Ameryki Południowej. Udało się zobaczyć, w jak trudnych warunkach żyją miejscowi Indianie i z jakimi problemami na co dzień muszą sobie radzić. Dzięki temu nabrałem nieco dystansu do naszej rzeczywistości.

Wyprawa ta pozwoliła zrozumieć na czym polega poszukiwanie kaktusów w naturze. Dzięki zdobytej wiedzy i doświadczeniu udało mi się pojechać na kolejne kaktusowe wojaże. Ale to już temat na inne opowieści.
Pożegnanie z Buenos Aires.